29 kwietnia 2011

everything always moving

Nie wiem skąd u mnie taka chora mentalność. Zawalam - znam doskonale konsekwencje, olewam dalej. Aż w końcu mobilizuję się i za wszelką cenę naprawiam to, co zepsułam. Oczywiście wszystko na ostatnią chwile. W końcu sama wybrałam nie być idealna i nie robić wszystkiego idealnie, tylko po swojemu. Wyglądam po swojemu, jem po swojemu, zachowuję się po swojemu, przeżywam po swojemu, reaguję po swojemu i bawię się po swojemu, a to wszystko niekoniecznie tak, jakby chcieli tego inni. Niektórym może się coś we mnie nie podobać, coś ich może we mnie irytować, mogą mnie oceniać, krytykować, obgadywać, mieszać z błotem, ich sprawa. Bycie sobą jest fajne, naprawdę. Nie trzeba udowadniać nikomu, że jest się kimś, że się tyle wie i tyle robi. Bo jak będąc sobą, można być od kogokolwiek gorszym? To właśnie Wolna wola. W końcu idealnie osobą być tą samą, kiedy kładzie się wieczorem, kiedy wstaje się rano...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz